Mój kot zmarł po zwykłym zabiegu czyszczenia zębów, przeprowadzonym w tej klinice. Kiedy go odbierałam, powiedziano mi, że wszystko jest w porządku i że kot potrzebuje jedynie spokoju. Uwierzyłam lekarzom i starałam się zapewnić mu jak najlepsze warunki, będąc pewna, że wkrótce wróci do siebie.
Jednak wkrótce po powrocie do domu kot stał się osowiały, a w nocy jego stan gwałtownie się pogorszył – pojawiło się krwawienie, a łapy zdrętwiały. Rano zawiozłam go z powrotem do kliniki, gdzie kilka godzin później zmarł.
Próbowałam uzyskać wyjaśnienia, skąd takie objawy u całkowicie zdrowego kota, który przyszedł na zwykły zabieg.
Później dowiedziałam się, że kotu podano lek Rimadyl (karprofen) w dawce 0,6 ml na 5,3 kg. Niezależni weterynarze natychmiast zwrócili uwagę na ten preparat, ponieważ nie jest on zalecany dla kotów ze względu na wysokie ryzyko ciężkich skutków ubocznych, takich jak krwawienia z przewodu pokarmowego, uszkodzenie wątroby i nerek. Stosuje się go u kotów bardzo rzadko, w wyjątkowych przypadkach i w minimalnych dawkach.
I tu nasuwa się pytanie: dlaczego lekarz Joanna Szklarska-Piotrowska zdecydowała się użyć właśnie tego leku? Uznała, że „tak będzie dobrze”? A może nie była świadoma możliwych konsekwencji? W obu przypadkach jest to niedopuszczalne.
Co więcej, sama lekarka ani razu nie wspomniała, że stan kota mógł być spowodowany podanym lekiem. Dopiero inni specjaliści natychmiast wskazali na Rimadyl jako możliwą przyczynę.
Oczywiście, lekarze nie zapomnieli wspomnieć mi, że podpisałam zgodę na zabieg i zostałam poinformowana o ryzykach, ale czy to oznacza, że teraz mogą podawać zwierzętom jakiekolwiek leki w dowolnych dawkach? Czy podpisane oświadczenie zwalnia ich z odpowiedzialności za fachowe i bezpieczne wykonanie swojej pracy?
Klinika nie przekazała mi pełnej informacji o stanie zwierzęcia przed jego śmiercią. Zamiast tego zaproponowano mi zwrot kosztów, ale pod warunkiem, że podpiszę oświadczenie, iż nie mam żadnych roszczeń. Jeśli są pewni, że wszystko zostało przeprowadzone prawidłowo, dlaczego wymagają takiego dokumentu? Liczyli na to, że ludzie nie będą świadomi, co naprawdę się stało?
Straciłam członka swojej rodziny. Teraz próbuję nauczyć się żyć z tą stratą i pogodzić się z nową rzeczywistością. Żałuję, że zaufałam tej klinice i jej lekarzom. Bądźcie ostrożni przy wyborze miejsca, w którym leczycie swoich ukochanych podopiecznych.
Nie warto sprawdzać na własnych zwierzętach, w czym jeszcze może objawić się niekompetencja lekarza, nawet jeśli byliście tu już wielokrotnie (tak jak my).
Хочу выразить огромную благодарность клинике и врачу Секержицкой! Наблюдаюсь у неё уже несколько лет, профессиональный врач , приемы всегда проходят доброжелательно. Атмосфера самой клиники тоже очень нравится, как будто приходишь к себе домой, а не к врачу) вся организация по высшему разряду! Спасибо за отличный сервис и врачей!